Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PKP Jelenia Góra. Walczą o trasę z Mysłakowic do Karpacza

Alina Gierak
paweł relikowski
PKP Jelenia Góra. Kolejarze są gotowi rozebrać tory z Mysłakowic do Karpacza, bo od lat nie jeżdżą po nich pociągi. Co na to samorządowcy i mieszkańcy?

PKP Jelenia Góra. Plany kolejarzy

12 odcinków o łącznej długości ponad 100 km znalazło się na liście linii kolejowych, które mogą zostać zlikwidowane. Od kilkunastu lat nie przejechał po nich żaden pociąg. Pismo w tej sprawie wałbrzyski zakład PKP Polskich Linii Kolejowych rozesłał do gmin. Te mają się wypowiedzieć, czy planują przywrócić na nich ruch pociągów albo zagospodarować w inny sposób.

Nie oznacza to jednak zamiaru likwidacji tych linii. Dopiero, gdyby samorządy stwierdziły, że nie mają wobec tych linii żadnych planów i wyrażą zgodę na likwidację, może być wszczęta trwająca kilka lat procedura

– zapewnia Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP PLK. Dodaje, że w 2014 roku na utrzymanie około 90 km nieczynnych linii na Dolnym Śląsku wydano niemal ćwierć miliona złotych. – To koszty głównie ob-chodów, niezbędnych napraw i zabezpieczeń infrastruktury – dodaje Siemieniec.
PKP Jelenia Góra. Mobilizacja samorządów
Otrzymane pismo poruszyło dolnośląskich samorządowców, a hasło „likwidacja” zmobilizowało ich do działania. Burmistrz Karpacza nie zgadza się na likwidację odcinka z Mysłakowic do Karpacza. Uważa, że stolica Karkonoszy powinna mieć regularne połączenia kolejowe z resztą regionu. Wpłynie to na rozwój turystyki i lokalnej gospodarki. Problemem są jednak pieniądze.

Nie stać nas na przejęcie i wyremontowanie linii kolejowej. Możemy zadbać o budynek dworca

– deklaruje burmistrz Radosław Jęcek.
Podobnego zdania jest wójt Mysłakowic. 8 lipca wysłał pismo, w którym opowiada się przeciwko likwidacji tej trasy. On również zapewnia, że gmina mogłaby partycypować, przejmując i remontując budynek stacji.
– Służyłby nie tylko obsłudze pasażerów. Widziałbym też w nim miejsca na centrum kulturalne lub informację turystyczną – mówi Michał Orman.
Obaj samorządowcy przyznają, że uratowanie linii kolejowej nie będzie możliwe bez zaangażowania (przede wszystkim finansowego) urzędu marszałkowskiego. I wygląda na to, że znajdą w nim sojusznika.
– Wykazywany przez PKP PLK obecny brak zainteresowania przewoźników tymi odcinkami wynika, w naszej opinii, z ich obecnego stanu. Są bowiem zdewastowane i zamknięte. A nie z braku potencjału – twierdzi Wojciech Zdanowski, dyrektor departamentu infrastruktury w urzędzie marszałkowskim. Podkreśla, że nie tylko linia do Karpacza, ale i z Gryfowa Śląskiego przez Mirsk do Świeradowa-Zdroju ma duży potencjał. Uwzględniono je w strategicznym planie transportowym województwa.

Urząd marszałkowski opowiada się przeciwko likwidacji nie tylko tych dwóch, ale wszystkich 12 tras. – Część z nich mogłaby służyć do wywozu kruszyw z Dolnego Śląska – dodaje Zdanowski. Nie wyklucza, że samorząd zdecyduje się przejąć niektóre linie.
Przypomnijmy, że tak stało się już w przypadku tras ze Szklarskiej Poręby do granicy państwa, a w 2007 roku z Wrocławia do Trzebnicy. Na tę drugą regularne pociągi, obsługiwane przez powstałą wówczas spółkę Koleje Dolnośląskie, wróciły po remoncie i niemal 20 lat przerwy w kursowaniu. Na Dolnym Śląsku eksploatowanych jest obecnie ponad 1700 kilometrów linii kolejowych. To blisko 10 proc. ogólnopolskiej sieci w zarządzie PKP Polskich Linii Kolejowych.
Marcin Walków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jeleniagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto