Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyjątkowe samochody i niezwykli ludzie. Muzeum Motoryzacji w Jeleniej Górze to jedyne takie miejsce na Dolnym Śląsku

Justyna Orlik
Justyna Orlik
Jeśli jeszcze nie zawitaliście na wystawę do Nowego Rynku w Jeleniej Górze, to pora nadrobić zaległości. To prawdziwa gratka nie tylko dla fanów motoryzacji, ale i każdego, kto chciałby zobaczyć unikatowe samochody i posłuchać garści anegdot o ich pierwszych właścicielach. Przewodnikami są ludzie, którzy na co dzień tworzą to miejsce, zabierając nas wehikułem czasu w odległą i nieodległą przeszłość.

Na wycieczkę po muzeum wybraliśmy się z Ryszardem Piotrowskim, prezesem Królewskiego Towarzystwa Automobilowego i inicjatorem przedsięwzięcia, który o samochodach wie prawie wszystko. Jak sam dodaje, to miejsce powstało z pasji ludzi od lat związanych ze sportami motorowymi i zabytkowymi automobilami. Dzięki nim wciąż przybywa nowych eksponatów, takich jak Lamborghini Countach (wyprodukowano ich tylko 430 sztuk), które przyjechało do Jeleniej Góry z Bolesławca. Nie tylko jego wygląd, ale i wartość rynkowa zwala z nóg (ponad 1,5 mln złotych). Egzotyczne auto posiada charakterystyczne nożycowe drzwi i silnik V12, dzięki czemu może osiągnąć prędkość 300 km/h w zaledwie 5,4 sekundy. Ale! Zielone Lamborghini to nie wszystko. To raczej wisienka na torcie, choć patrząc na powiększający się zbiór, nie jedyna i nie ostatnia. W muzeum znajdują się także kultowy Ford Model T – samochód, który zmienił oblicze automobilowej historii oraz unikatowy (jeden z dwóch ocalałych) Polski Fiat Model 518, należący pierwotnie do admirała Unruga, przedwojennego dowódcy polskiej floty.

Ford Model T od hrabiego Bartnickiego

- Na drugim piętrze znajduje się wystawa samochodów. W tej chwili to 42 eksponaty, ale w przyszłym tygodniu dojadą do nas następne. Najstarszy z nich to Ford Model T, który zmotoryzował cały świat. To jeden z tych pojazdów, który wszyscy znają, ale nikt nie widział. Był pierwszym produkowanym seryjnie i można go było kupić za 200 dolarów. To spartańska konstrukcja z brezentowym dachem i bez szyb z boku. Nie posiada hamulców z przodu, bo wówczas nikt nie widział, jak połączyć je ze skręcającymi kołami, ale wyprodukowano 15 mln egzemplarzy tego modelu. Samochód, znajdujący się na wystawie, został kupiony od hrabiego Bartnickiego, który był naszym sąsiadem. Poznaliśmy się na rajdach samochodowych. Hrabia był bardzo nieufny i niechętnie pokazywał należące do niego samochody, ale udało mi się pozyskać jego sympatię, a później odkupić Forda. Po odrestaurowaniu samochód został pokryty 24-karatowym złotem. - wyjaśnia Ryszard Piotrowski.

Prezes Królewskiego Towarzystwa Automobilowego od dawna marzył o stworzeniu miejsca, w którym każdy mógłby zobaczyć zabytkowe samochody. Stowarzyszenie zwróciło się do dyrekcji galerii Nowy Rynek z prośbą o użyczenie lokum, co spotkało się z dużym zainteresowaniem. Umowa została podpisana na 1,5 roku, a członkowie Królewskiego Towarzystwa Automobilowego w tym czasie szukają dla siebie nowej siedziby. Muzeum jest oddolną inicjatywą kolekcjonerów i miłośników samochodów, którzy własnym sumptem zagospodarowali przestrzeń Nowego Rynku. Działają prężnie od kilku miesięcy, a każdego dnia zgłaszają się do nich kolejne osoby, zainteresowane wystawieniem swoich zabytkowych aut. Docelowo siedziba muzeum ma być dużo większa, co pomoże wyeksponować najciekawsze z modeli samochodów.

Maciej Maciejewski to rajdowy pilot z dożywotnią licencją

Maciej Maciejewski, jeden z najbardziej rozpoznawalnych pilotów rajdowych z Jeleniej Góry, zabiera nas do części muzeum, gdzie znajdują się auta znane z tras dolnośląskich rajdów. Znajduje się tutaj Toyota Celica GT4 czy Polonez coupe 2000, a także sportowe maluchy. Na pierwszym piętrze możemy natomiast podziwiać jego puchary oraz kolekcję ubrań, w których pokonywał z kierowcami rajdowe trasy. To jeden z najbardziej doświadczonych polskich pilotów, który karierę zaczynał z Darkiem Szczerbińskim, a później jeździł z Markiem Gieruszczakiem. Jest jedynym pilotem "z bagażnika", który w 1997 w trakcie wyścigu z Wiesławem Stecem dociążał prawy tył auta po złamaniu zwrotnicy lewego koła. Został wówczas zdyskwalifikowany, bo nie miał zapiętych pasów.

- Nigdy nie pchałem się za kierownicę, bo nie mam talentu. Pilot ma talent do zapisywania drogi, a kierowca do wyprowadzania auta z poślizgów. Najważniejsze, żeby partnerzy z samochodu mieli dobrą pamięć fotograficzną i odnajdowali się w terenie. Notatki powinny być tak przejrzyste, że jak kierowca tylko spojrzy na coś, a pilot mu powie, co to jest, żeby od razu się orientował, w którym jest miejscu. - tłumaczy Maciej Maciejewski.

Wehikułem czasu po muzeum

Maciej Maciejewski i Ryszard Piotrowski pełnią na co dzień funkcję przewodników muzeum. Każdy z nich z pasją opowiada o miejscu, w którym stare miesza się z nowym. Znają mnóstwo anegdot, wkładając całe serce w to, co robią. Dzięki nim wizyta w Nowym Rynku to podwójna przyjemność, bo możemy podziwiać stare auta, ale i słuchać ludzi, którzy naprawdę znają się na swojej robocie. Dwugodzinna przyjemność kosztuje tylko 30 zł, a bilet można kupić online. To naprawdę dobrze wydane pieniądze, a fani motoryzacji poczują się tutaj jak u siebie.

Jak dojechać?

Jak kupić bilet?

Bilety do nabycia wyłącznie on-line KUP BILET

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jeleniagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto